Jesteś tutaj
Przykłady
Przykłady działania Reiki
Umierający jamnik
Suczka była stara, schorowana i cierpiała na zaawansowaną cukrzycę. Gdy stanęłam przy niej, czułam nie tylko, że nadchodzi chwila jej śmierci. Wiedziałam, że Astra – bo tak miała na imię - nie boi się odejść, natomiast bardzo nie chce odejść bez pożegnania. Biedna sunia nie miała na to już sił. Otulona ciepłym kocykiem, leżała na swoim posłaniu wpatrując się gasnącymi oczami w zamknięte do kuchni drzwi, gdzie przy stole siedziała jej ludzka rodzina. Patrząc na nią intuicyjnie wiedziałam, co trzeba zrobić, by naprawdę jej pomóc. Czułam wyraźnie, że nie było moim zadaniem uzdrawiać ją, ponieważ na tym etapie i tak nie byłoby to już możliwe, ale mogłam sprawić aby odeszła spokojnie, bez bólu i wielogodzinnego odrywania się od swego schorowanego, materialnego ciała. Stojąc nad nią, otworzyłam szeroko ramiona, poprosiłam o przepływ Reiki, po czym otuliłam pieska dłońmi modląc się jednocześnie o Najwyższe Dobro dla niej, o pomoc w przejściu na drugą stronę. Patrzyłam suni w oczy i wyraźnie czułam, że ona wie, co robię.. Miałam wrażenie, jakby wewnętrznie przytuliła się i do słów modlitwy, i do moich, pełnych światła dłoni. Dla nas obu było to niesamowite i pełne duchowej miłości doświadczenie. Sunia lizała moje ręce poddając się im z wdzięcznością a ja, wraz z upływem minut odnosiłam wrażenie, jakbym przestawała być sobą, ponieważ przepływ Reiki był tak intensywny a uczucie miłości tak głębokie, że zatraciła się gdzieś granica pomiędzy mną a moim sercem, pomiędzy moim Ja a czymś znacznie większym ode mnie.. Byłam oceanem miłości.
Po paru minutach przepływ energii się skończył, więc podziękowałam, pogłaskałam psa i widząc, ze zasypia, poszłam do kuchni, porozmawiać z właścicielami. Nie wiem, jak długo to trwało, może kilkanaście minut? A potem zdarzyło się coś niesamowitego.. Astra, która wcześniej nie miała siły, by nawet wstać ze swego posłania, w miarę raźnym krokiem przyszła do kuchni i z werwą zamiatając ogonem na boki przytuliła się najpierw do nóg swojej pani a potem pana! Cieszyła się jak małe dziecko. Oczy które wcześniej były zgaszone i mętne, nabrały życia i blasku, a ona sama – wzięta na kolana miała jeszcze dość siły, aby wylizać ręce, szyję i twarz swojej Pani. Patrzyłam na tę scenę ze wzruszeniem. Wiedziałam, że sunia przyszła się pożegnać. I tak było w rzeczywistości. Parę godzin później odeszła cichutko, bez męczenia się, w spokoju i ciszy nocy. Do dziś jestem wdzięczna Bogu, że pozwolił mi wtedy jej pomóc i doświadczyć ogromu Jego miłości, której On ma nieskończenie wiele dla każdego żywego stworzenia na Ziemi, dla każdego z nas.
Chłopczyk z celiakią
Jakiś czas po tym, jak rozpoczęłam swą przygodę z Reiki, jedna z moich koleżanek postanowiła przyprowadzić do mnie swego dwuletniego braciszka, Kamilka, chorego na celiakię. Choroba była zdiagnozowana, chłopczyk po biopsji jelit i na diecie bezglutenowej. Zaproponowałam 10 zabiegów Reiki w odstępach tygodniowych, na co rodzina Izy wyraziła zgodę, no i zaczęło się leczenie. Kamilek był kochanym, wesołym dzieckiem i dzielnie wytrzymywał leżąc spokojnie około 30 minut, pozwalając mi w tym czasie przykładać dłonie na swe małe ciałko. Pamiętam, że odczuwałam dużą radość przekazując mu energię Reiki a mały przyjmował ją bez najmniejszego oporu. Nie zrobiłam mu jednak dziesięciu zaplanowanych zabiegów, nie było takiej potrzeby. Po trzecim czy czwartym chłopiec miał robioną kontrolną biopsję, ponieważ jego układ pokarmowy po raz pierwszy w życiu zaczął normalnie trawić połknięte pokarmy. Wcześniej, cokolwiek zjadł - dosłownie przelatywało przez niego bez zatrzymania. Ku zdumieniu lekarzy biopsja wykazała, że w jelitach pojawiły się kosmki, co oznaczało, że Kamil wrócił do zdrowia. To zakrawało na cud, ponieważ całkowite wyleczenie celiakii - jak twierdzą lekarze, jest niemożliwe. Po tym badaniu zrobiłam mu jeszcze 3 zabiegi i na tym zakończyło się całe leczenie a chłopiec, choc minęło już wiele lat od tamtych wydarzeń - jest całkowicie zdrowy do dziś.